Dobrodošli u Split!
Hejka! Jako drugi kierunek mojej erasmusowej przygody wybrałam chorwacki Split!
Jeśli czytałeś mój ostatni artykuł, to zapewne pamiętasz, że najlepiej czuję się w miastach mających bezpośredni dostęp do morza, w którym odbijają się pobliskie góry. Taki właśnie jest Split! To Adriatyckie miasto otoczone jest Górami Dynarskimi z największym szczytem wynoszącym aż 2694 m n.p.m., które porośnięte są roślinnością śródziemnomorską i otoczone ciepłym morzem z kamienistymi plażami (nawet jeśli zobaczysz jakąś piaszczystą, to bądź pewien, że jest ona sztuczna).
Jestem wielką szczęściarą, że przez pierwszy tydzień po moim rozpoczęciu roku akademickiego nie miałam zajęć dydaktycznych. Dzięki czemu już w pierwszych dniach po moim przylocie udało mi się zwiedzić większość głównych atrakcji starożytnego miasta Split. Miasto to zostało założone w 305 roku n. e. Zatem jest ono naprawdę letnie. Mnóstwo budynków takich jak np. Pałac Cesarza Rzymskiego Dioklecjana powstałych setki lat temu, a mimo tego jego konstrukcja zachowana jest w użytkowej formie aż do dziś! Wynika to głównie z tego, że dawniej w rejonach śródziemnomorskich do wyrobu fundamentów używano wody morskiej, która jest słona. Jej właściwości w reakcji z wodą deszczową oddziałują naprawczo na ubytki lub pęknięcia w murach, z tego też względu wile budowli tj. starożytne kolosea lub amfiteatry możemy podziwiać w nienagannej formie aż po dziś dzień. Poza zabytkowym centrum nie mogła również pominąć kolorowych portów wypełnionych różnej jakości okrętami, promami i lokalnymi motorówkami, które służą lokalnej ludności jako środek transportu na pobliskie wyspy. Mimo tego, że zwiedzałam już naprawdę bardzo wiele, to Split nadal potrafi mnie zaskoczyć i wierzę, że będzie to robić nadal!
Mimo tego, że miasto jest malownicze i posiada szeroką gamę atrakcji turystycznych jak rejs statkiem na pobliskie wyspy, to jako miejsce do życia wypada już znacznie gorzej. Jeśli wybierasz się tutaj z zamiarem uprawiania sportów rowerowych, to zdecydowanie odradzam. Miasto to posiada słabą logistykę ścieżek rowerowych i za każdym razem dojeżdżając na uczelnie, dosłownie walczę o życie. Wynika to głównie z tego, że jeżdżąc po drogach szybkiego ruchu nie, mam pewności, że kierowca mnie zauważy, a jeżdżąc zaś chodnikiem, muszę zmagać się ze stromymi podjazdami mającymi między 10 a 20 cm. Czasami bywa również tak, że z jakiejś przyczyny ścieżki te po prostu się kończą i wówczas muszę wjechać na drogę szybkiego ruchu, na której nie zawsze jest dla mnie miejsce. Kolejnym minusem jest też niedziałający system kolejowy, a mianowicie jego brak i drogie dostawy kurierskie. W większości restauracjach natomiast zapłacisz tylko gotówką, a kasy samoobsługowe prawie w ogóle tutaj nie funkcjonują.
Żeby nie było tak strasznie, dodam jeszcze, że poruszając się tutaj uberem, zapłacisz ok. 6€ za większość tras niezależnie od dnia tygodnia i pory dnia. Bilet miesięczny natomiast kosztuje tutaj zaledwie 9€, a do każdej zamówionej kawy w restauracji dostaniesz szklankę zimnej wody z lodem gratis. Z ciekawszych rzeczy dodam również, że na ulicach można tutaj spotkać automaty z lodem, a rowery elektryczne do 30 minut są za darmo.
Także dużo różnic, dużo doświadczeń, zmierzenie z nową rzeczywistością wymagało odpowiedniej adaptacji i zaaklimatyzowania. Wierzę, że teraz będzie już tylko lepiej i jeśli zapytasz mnie o to, czy polecam to miasto, to mimo twojego rozczarowania zdecydowanie odpowiem: ,,TAAAK!”
Czyste powietrze i wbieganie na strome góry, z których po obu stronach rozpościera się widok lagunowych wód morskich, rekompensuje wszystkie niedogodności! Na zakończenie dorzucę również fakt, że kranówka jest tutaj nieskazitelnie czysta i ku mojemu zaskoczeniu jest naprawdę miękka.
Faustyna Wysocka
Gospodarka i administracja publiczna, II rok
Odwiedź nas:
Facebook
YouTube
Instagram
Tik-Tok