– Gdybym miał wybierać z wszystkich zajęć, wybrałbym te. Te są najfajniejsze – mówi Buğra Demirci, student z Bursa Uludağ University w Turcji, który semestr zimowy spędzi na studiach w PWSZ w Koninie.
Buğra mówi tak o zajęciach z dr n. farm. Agnieszką Saran-Jagodzińską, podczas których studenci badają poziom pH różnych produktów spożywczych, przede wszystkim napojów.
W sali, w której odbywają się ćwiczenia, mieszają się różne zapachy. Dominuje woda z ogórków kiszonych. Na ławkach stoją rzędy pojemniczków wypełnionych różnymi płynami, słoików, kieliszków, szklanek. – Część przyniosłyśmy my, a część pani doktor – mówią studentki II roku dietetyki. – O, tu jest mleko, to niebieskie to napój energetyzujący, tu kranówka, a tu sok z cytryny, ocet, różne rodzaje herbaty – Weronika Michalska i Kamila Kołodziejczak pokazują materiał do badania. – Mamy też sok z buraków – zza kubka z kawą Lidia Jeryś wyciąga buteleczkę z bordową zawartością.
Studentki, by określić poziom kwasowości lub zasadowości każdej z cieczy, biorą pasek wskaźnikowy i po zanurzeniu w którymś z pojemników, przykładają do wzorca, na którym określony kolor wskazuje przybliżony poziom pH. – To nie jest jeszcze dokładny pomiar, ten papierek pokazuje zakres – wyjaśnia Weronika, a Kamila dodaje: – Potem bierzemy inny paseczek, z zestawu dla odpowiedniego zakresu, by uzyskać dokładny pomiar. Na stole leży zeszyt, w którym dziewczyny zapisują wszystkie wyniki. Cała grupa jest na serio zaangażowana. Wykładowczyni krąży między nimi i sprawdza postępy.
Podobna atmosfera panuje podczas takich samych zajęć dla grupy studentów wychowania fizycznego, którzy przyjechali do nas w ramach programu Erasmus+. – Pierwszy raz w życiu badam pH, to bardzo interesujące – mówi Utku Turk, również z Bursa Uludağ University, nie odrywając oczu od papierka lakmusowego. A Buğra Demirci, na pytanie, czy taka wiedza i umiejętności przydadzą się przyszłemu nauczycielowi wychowania fizycznego, odpowiada: – Nie wiem, czy mi się przydadzą, ale takie ćwiczenia są po prostu ciekawe. No najfajniejsze – zaręcza z entuzjazmem.
Dr Saran-Jagodzińska wprowadza w zajęcia Marco Delgado z Wysp Zielonego Przylądka, również studenta wychowania fizycznego, ale z Instituto Politécnico de Bragança, który trochę się spóźnił. Wygląda na lekko zdezorientowanego, ale po chwili wyjaśnień zabiera się do mierzenia. Przy okazji półgłosem tłumaczy mi, gdzie są Wyspy Zielonego Przylądka i dlaczego wybrał studia w Portugalii. W którymś momencie pada hasło „czekolada”, co wykładowczyni wykorzystuje i wyjaśnia całej grupie, że choć czekolada obniża zakwaszenie, to jednak w pewnym przypadku może je też podnieść. – Bo jeśli zjemy czekoladę, a jej resztki zostaną na zębach, to zachodzi fermentacja, podczas której powstają kwasy i rozwija się próchnica. To jest właśnie ten przypadek, który oczywiście nie dotyczy zakwaszenia całego organizmu, tylko samej jamy ustnej – mówi dr Saran-Jagodzińska i dodaje, że jeśli nie możemy po zjedzeniu słodkości umyć zębów, to można użyć nitki dentystycznej, a jeśli jej nie mamy, to warto przynajmniej pożuć gumę bez cukru. – Wytwarza się wtedy dużo śliny, która neutralizuje ten proces – kończy farmaceutka.
aria
Odwiedź nas: Facebook YouTube Instagram Tik-Tok
Spis pracowników